Ostatnia transakcja
                         ostatnie dziesięć sekund.


   Byli  w  umówionym miejscu, to tutaj mieli wymienić sprzęt, Warlock miał
przy  sobie  wyrzutnię  rakiet  40  mm,  którą  wczoraj  wykradli z tajnego
laboratorium Militechu.  W zamian mieli dostać 3 Meb w gotówce, które miały
zapewnić wszystkim doskonałą zabawę do końca życia.  Mimo tego, że wszystko
do  teraz  odbywało  się  pomyślnie  netrunner  Orgi Ryba słuchał i oglądał
zebranych dookoła przez huk bijącego serca i przez zaciśnięte powieki.  Oby
tylko  się  udało, po jego czole zaczęły spływać stróżki ciepłego, palącego
potu.   Proszę,  proszę,  żeby  się  udało - pomyślał i zaraz po tym zaczął
składać w pamięci słowa modlitwy, której kiedyś nauczyła go matka:
  Ojcze nasz...  Przerwało mu pytanie jednego z ludzi odbierających sprzęt:
  -  A  amunicja?   A  więc  nie  ma  Boga?   Wydawało  mu  się,  że słyszy
przeraźliwy   zgrzyt  naciąganych  do  granic  wytrzymałości  nerwów,  jego
własnych.
   Jeszcze  nie  wszystko  stracone.   -  pomyślał.   Następną  rzeczą jaka
przebiła się do jego świadomości przez ścianę strachu był pojedynczy odgłos
strzału,  ktoś  nie  wytrzymał.   Otworzył  oczy,  akurat  aby  spojrzeć  w
zaogniony  wylot lufy działka zamocowanego w podwoziu wiszącego kilkanaście
metrów przed nim AV`a.
   Drogi,  japoński  cybersprzęt  wiedział  co  robić  w takich sytuacjach,
informacja  o zniszczeniach dotarła do świadomości Orgiego już gdy pierwszy
pocisk  trafiał  w  cyberkończynę.   Reakcja  łańcuchowa?   Podudzie,  staw
kolanowy,  Udo  zniszczone.   Niewiele  rzeczy  mogło  sie  oprzeć  sile 25
milimetrowego działka, a niestety Orgi do owych nie należał.
   Gdy   pociski,  mimo  kurtki  kevlarowej,  przebijały  się  przez  ciało
netrunnera  w  jego  umyśle zalogował się edytor bólu i zagłuszacz impulsów
nerwowych.   Zrobili  mu  tą  przysługę - nie czuł bólu.  Bioskaner z zimną
bezwzględnością  informował:   kość  biodrowa; 10, 8, 4, 1 żebro; obrotnik;
atlas  -  cholera,  gdzie  to  jest - nad oczywistością skutków trafienia w
następną  lokację Orgi nie miał już czasu się zastanawiać - kość skroniowa,
płat  czołowy  zniszczony - zabłysło na smartgoglach.  Wraz z ciałem, które
siła  odrzutu przeniosła pod przeciwległą ścianę uleciała w zatłoczony eter
kolejna informacja, tym razem z karty Trauma Team.  Tam jeszcze nie wiedzą,
że  mózg  jest  nieodwracalnie  zniszczony,  ale  zrobią co w ich mocy, lub
raczej co w mocy konta ubezpieczeniowego HGNC-004631183/2018.
   Nie  był  wściekły,  cóż  go to mogło obchodzić, w ciągu chwili wszelkie
uczucia straciły na wartości.  Gdyby spojrzał w dół widziałby całą potyczkę
jak na dłoni, ale po co?  W górze było więcej do oglądania.  Tunel, to było
najbardziej  pasujące słowo, nieograniczony ścianami, podłogą, czy sufitem,
zalany światłem tunel.  Nie!  Światło przestało być diabelnie piękne, stało
się  niebiańsko  wręcz  przerażające.  Nie, nie pulsowało, żyło.  Było złe,
złe i okrutne.  Zgasło, lecz tylko na chwilę, aby mógł jeszcze raz zobaczyć
scenę  ze swego dzieciństwa, matkę, stary kościółek i Jezusa Odkupiciela na
krzyżu.
   Prawda,  otrzymałem  szansę,  ale  nie zdałem testu.  - pomyślał.  Potem
znów zobaczył tunel.  Nie mógł uciec.  Nie mógł...  Nie...  - krzyczał
   Tunel  zmienił  się,  zobaczył  światło na jego końcu.  Wzięły go jakieś
przyjazne ręce i do jego uciekającej świadomości dotarło słowo:
 - dziewczynka!

                                   Soth
                              29.X.1995 Toruń