Podróż Sweetvoice Jest herbata z jędrną cytryną, zawsze wracam wysuszona. Ciekawe czy dzisiaj wreszcie się uda. Obiecałam to sobie i swojemu wyimaginowanemu przyjacielowi. Dobrze przecież później komuś o tym opowiedzieć. Nie zapominam o ciężkich zasłonach, których gęstością odizoluję się od tego śmiesznego realizmu. Muzyka, tak, jest niezbędna by wszystko się powiodło, kontroluje bicie serca. Wreszcie wskakuję w mój puchowy pojazd, pachnący proszkiem o zagranicznej nazwie. Zamykam patrzydła. Trzeba pokonać sferę z wielką szybkością, mieszają się tu wyziewy ludzkie i kosmiczne. Jazda na maxa - nic ciekawego tu nie znajdę. Wreszcie minęłam tą nudną powłoczkę okalającą Ziemię. Witaj stary układzie słoneczny. Nudy, nudy, znam tu już wszystkie asteroidy. Poza tym nikt tu nie sprząta, przed chwilą minęła mnie puszka po sardynkach, istne slamsy kosmosu. Przyśpieszam, do celu tak daleko. Słońce to już mały punkcik.Nie oglądam się, tylko mknę... Stop! Stój krzyczę, robią mi się pęcherze od hamowania. Jestem na miejscu. Nie, nie, naprawdę to jestem dopiero na początku. Na czarnym firnamencie przestrzeni obrysowuje się wyraźnie Czasrna poszarpana Dziura. Pierwsza Dziura Wszechświata. To tytaj chcę wniknąć. Podchodzę może po raz setny, znam jej wszystkie sztuczki, jestem przezorna. Obchodzę wszelkie przeszkody, których wyuczyłam się na pamięć. Mózg skupiony pracuje niczym piec hutniczy, wszystkie przewodniki impulsów w najlepszej formie. Udało się! Gloria! Stoję przed potężnym jądrem. Jeszcze kilka ruchów i znajdę się wewnątrz, posiądę miliony tajemnic. Krok jeden - temperatura, która rozbija atomy w pył. Posługuję się opanowaną autosugestią, wyobrażam sobie czołganie się nago po arktycznym lodowcu. Atomy pozostają na swoich miejscach. Krok drugi - potworna ciśnienie rozerwie każde naczynko krwionośne. Nie, ja mam żyły wielkości rurociągu gazowego -> taka wielkość wystarcza. Krok trzeci - burza dwch czasów, zderzenie, wirówka. Czuję się jak na karuzeli mknącej z ponadświetlną szybkością. Patrzydła przemieszczają się w tyl głowy. Wytrzymuję, wyobrażam sobie, że jestem ścierką wykręcaną przez atletę. I wszystko się skończyło, cisza i ja. Jestem w środku, jeszcze chwila a dotrę do migoczących kształtów, poznam wszystko, WSZYSTKO. Rozpoczynam bieg, szczęśliwa, zobaczę TO, zobaczę. Coraz wyraźniej widzę... - Znowu się wylegujesz, i nic nie robisz. Ścisz to cholerstwo. Nie zasłaniaj okna w biały dzień. - Rzeczywista pojawiła się i strąciła mnie. Byłam już milimetr od miejsca poznania. Pewnie ludzkość byłaby mi wdzięczna za to dokonanie. Rzeczywista nawet poczytała by o córce w gazetach ale byłaby dumna. Spróbuję jeszcze kiedyś. Wypijam herbatę - jest kwaśna... ____ SweetVoice\SCUM^NBK