"SŁÓW KILKA O KONTRAKTACH
                                   czyli
                     jak korporacje zwabiają naiwnych"

                                   YounG


   Dawno  temu,  pewien  początkujący  MG  spróbował po raz pierwszy wrobić
jednego   ze  swoich  graczy.   Wiecie,  rozwiązań  było  mnóstwo,  ale  MG
zdecydował się na jedno - KONTRAKT.
   Działo  to się tak.  Jackob Johnson, bo to ten jeleń, wraca z NIGHT CITY
HEALING  GROUP (bo tam miał posadę) do domku.  Wchodzi na swoje piętro i co
widzi?   Drzwi  otwarte  na oścież (a wydał na zamki kupę forsy), domek nie
splądrowany  (no  może trochę) i mała karteczka na stoliku.  Jackob Johnson
podnosi  karteczkę  i  sylabizuje:   "Dzisiaj  panie  Johnson  o 23.00 przy
magazynach  na  46 i Cartera.  Przepraszamy za nieporządek." No nic - myśli
Jackob, pojadę.
   I  pojechał.  Jest 23.00, są magazyny.  Są panowie.  Witają się sztywno.
Jeden  mówi:   "Panie Jackob, obserwujemy pana sukcesy w pracy, i doszliśmy
do  wniosku,  że dobrze byłoby mieć pana w swoim squadzie.  My, proszę pana
ludek spokojny, miłujący miło (Masło maślane) i wogle.
   Jackob  umiecha  się szeroko i powiada:  "Swój chop z pana, przystanę do
was z radością".
   A  jeden  z  nich  umiecha  się  chytro,  chytrusienko i pada:  "Aaaaale
jeszcze   jedno!   Musi  pan  panie  jesce  cyrograf,  znacy  się  KONTRAKT
podpisać." A Jackob pada:  "A jakze panowie, podpise, aby pokoju zadość się
stało".   I wziął i podpisał.  A ci już się chytrze usmiechają i już pazury
szykują,  bo  to  nie  były  żadne  zwidy  pijackie,  ni  przyjaciele tylko
KORPORACYJA co sie ARASAKOM zowie.
   I  tak  się  śmieją  i  śmieją, a do Jelenia Jackoba tyko się przymilnie
usmiechają.  A Jackob skłonił się w pas, pomachał im rękom i poszedł.  A ci
z  KORPORACYJI  już  piekielny  telefon w swe włochate ręce bierom i już ci
numer  wykrencają do swego szefa.  I mówią:  "Mistsu mymy robote załatwili,
ty  sie nie denerwuj, ty sie nie martw , wsystko bedzie dobrze." A sef pada
"Wy pseklęte sugusy, psy chędozone, smarki, okrutnicy, chamy kocham was jak
synów,   i   padam   wam   na   kolacyje  podtrojnej  porcyji  prepaka  sie
spodziewajcie."  A co z Jeleniem Jackobem?  ARASAKA wysłała go czym prędzej
na  front  BAŁKAŃSKI  gdzie  poległ  na polu chwały.  Jego połowica urodzia
trójke dzieciuchów i żyła krótko i nieszczęśliwie.  I tyle.

                                   YounG