"Gdzie są granice dobra i zła?"Prolog "Zimno, wilgotno, ciemność, czerń - strach, strach duszy. Noc? Korytarz ciasny, zimny, wilgotny; dotknąć - NIE! obślizgły, maziowaty i CZARNY. Nogi - podłoga, też maź i znów CZERŃ. Zawisnąć w powietrzu! Odór, smród, straszny smród, ból - wielki ból. Gdzie? Brzuch, żołądek - to ten smród. Trzeba Ąść, daleko, daleko iść. Prosto, korytarz, maź - iść dalej. CZERŃ to strach, wielki... dźwięk - za plecami. Znowu dźwięk, nie głos... Iść dalej, ból strach, ale głos... CZERŃ, iść dalej. Odwrócić się - tak - NIE! CZERŃ. Korytarz, trzeba iść, głos... zbliża się. Biec, zbliża się - szybko. Uciekać - głos... tuż za plecami, jest, dotyka. Ból! Znowu ból - uszy. Cierpienie, nie to głos cierpi, bardzo cierpi. Ból, uszy - nie do zniesienia cierpienie. ...WRZASK... Nie ma głosu, daleko dźwięk. Znowu strach, trzeba iść, biec, szybko biec, uciekać. Szybko... ŚWIATŁO ...biec do światła, biec, daleko, bardzo daleko, znikać. ...WRZASK... Głos, nie to ze środka, z gardła. Ból... biec... ból... szybko biec... wielki ból... uciekać do światła..." * * * W swojej sypialni, człowiek, miota się na łóżku. Otworzył oczy, podniósł się zlany potem z mokrej pościeli. Człowiek ten jest niewysoki i raczej szczupły, nie ma żadnego zarostu na twarzy, a jedynie długie kruczo-czarne włosy sięgające do połowy pleców. Twarz jego zdradza wiele doświadczenia, lecz nie przedstawia starości a wręcz przeciwnie, wydaje się, że człowiek ten stosunkowo młody. - Znowu ten sen, co oznacza. Czy to już się zdarzyło, czy dopiero nastąpi? Muszę wstać - spojrzał na pościel - i wykąpać się, a potem znów do pracowni i dalej szukać. Człowiek ten był magiem, bardzo dobrym magiem, a z każdym dniem jego umiejętności wzrastały. Nazywał się, a raczej nazywano go Dragon. Odkąd pamiętał dążył do dwu rzeczy - do poznania swojej przeszłości oraz do jak największego poznania wiedzy o magii i czarach. Pierwsza z nich była spowodowana tym, że nie wiedział kim był on i jego rodzice, skąd pochodził i gdzie przebywał do czasu od którego już jego pamięć była przejrzysta, to znaczy kiedy zostal znaleziony w lesie przez wielkiego maga elfów mając wówczas, jak zdołał ustalić to ów mag, około dziewiętnastu lat. Mag ten odkrył w nim wielką moc, ale nie wiedział czy jest to moc dobra czy zła, była to moc nieznana mu, chociaż był jednym z najpotężniejszych magów w tym czasie na Salaonii. Była to "moc z przed wieków, albo moc, która dopiero miała na- stąpić" takimi słowami określił ją elfi mag. Moc ta powodowała w nim ten pęd do posiadania wszelkiej wiedzy magicznej jaką tylko zdoła posiąść. Przyszedł czas, gdy posiadł wszelkie tajniki wiedzy magicznej elfów, opanował je w bardzo krótkim czasie, bo zajęło mu to zaledwie sześć lat i choć wiedza ta dla ludzi nie na wiele mogła się przydać to jednak on potrafił korzystć z magii elfów - co bardzo dziwiło elfich magów, ponieważ ich magia była magią Pierwotnej Przyrody i użycie ich przez inne rasy było wręcz niemożliwe. Pierwotna Przyroda była częścią spuścizny pozostawionej przez Bogów elfom. Jednak Rashani - bo tak nazywały go elfy w Starożytnej Mowie, co w tłumaczeniu na mowę wspólną znaczyło tyle co smok, a powodem tego była blizna na prawym policzku przypominająca smoka - potrafił jej używać. Rada Wielkich Elfów postanowiła odesłać z EL Lorentil, stolicy Królestwa Elfów, do państw ludzkich, a że najbliższym był Kanyr - królestwo zjednoczonych dzikich ple- mion, wysłano go właśnie tam. W Kanyrze zauważył go szaman jednego z plemion i on podobnie jak elfi mag postanowił go uczy Dzikiej Magii. Niestety po czterech latach musiał uchodzić stamtąd, poniważ na tronie zasiadł nowy władca - Zyla Ab Kanach, z rozkazu którego rozpoczęły się prześladowania 'bladych', to znaczy wszystkich o innym kolorze skóry niż czarny. Ucieczka z Kanyru zakończyła się w Imperium Galar. Tutaj też osiadł w jednym z miast, a to że znał magię pozwoliło mu dostać się do Akademi Magii, w której był najlepszym adeptem. Nie miał przyjaciół i nie ujawniał wszystkich swoich możliwości - magii elfów i 'ciemnych' szamanów. Po ukończeniu akademi nie został jej mistrzem, nie chciał przebywać tam dłużej, przeniósł się na wschodnią granicę do miasta Tutarm, wykupił niedużą posiadłość i przebudował ją w niewielki zamek. Nie pokazywał się zbyt często w mieście, ale nie można powiedzieć żeby był nie lubiany. Teraz mając czterdzieści lat dalej szuka i pogłębia swoją wiedzę. Wstał z łóżka i przechodząc obok małego stolika potrącił książkę leżącą na jego krawędzi, która spadła prosto pod jego nogi. Schylił się i podniósł ją, spojrzał na czarną, skórzaną okładkę na której złotymi literami wygrawerowane było "Gdzie jest granica...? Dragon", zamyślił się i uśmiechnął do siebie. Położył książkę na stoliku i poszedł do łaźni. Schody prowadzące do pracowni umieszczonej w wieży były bardzo wąskie i strome. Kiedy Dragon wreszcie otworzył grube i szerokie drewniane drzwi przed jego oczyma ukazał się tak znajomy widok, przebywał tutaj prawie całymi dniami. Pomieszczenie nie było duże, ale nie można powiedzieć żeby było małe. Pracownia chociaż mogła się wydawać niezbyt przestronna to jednak była bardzo wysoka, podłogę od sufitu dzieliło jakieś pięć metrów. Miała tylko jedno okno, przez które wpadało niewiele światła. Po lewej stronie pod ścianą stał wielki regał z mnóstwem książek, na wprost regał z różnego rodzaju specyfikami, miksturami i buteleczkami. Natomiast po prawej stronie pod oknem stało biurko na którym leżało kilka ksiąg oraz jedna otwarta jeszcze do końca nie zapisana. Wszedł do środka usiadł przy biurku i przeczytał ostatni napisany fragmęt w otwartej księdze - "Natura tego wywaru nie jest dosyć jasna, szamani z Kanyru nie są do końca pewni jego zastosowania. Wypicie go jest na pewno śmiertelne dla człowieka, lecz elfy i krasnoludowie są na to odporni." - na marginesie napisane było jeszcze - "Sprawdzić jego działanie na gnomach, niziołkach, goblinach, orkach i wszelkiego znanego pomiotu zła (i dobra).". Nie bardzo chciało mu się w tej chwili kontynuowanie badań nad tym specyfikiem, podszedł do regału z księgami i wyjął grubą księgę koloru zakrzepłej krwi, na której był czarny napis "Magia prawdziwa Siranabis". Począł wertować jej kartki i w pewnym momencie szybkim ruchem wsunął kciuk lewej ręki w kartki, na stronie tej były czary przeniesienia. Czary te powodowały znikanie przedmiotów z jednego miejsca i pojawianie się ich w innym wybranym przez maga. Dragon udoskonalił niektóre z nich i przystosował je do rzucania na żywe istoty. Przeczytał zaklęcie a przy tym wykonał kilka ruchów ręką; był on jedynym ludzkim magiem, który podobnie jak elfi magowie, nie potrzebował żadnych preparatów ani składników do rzucenia czaru, ale za to musiał wykonywać skąplikowane gesty rękoma, tylko przy prostszych czarach nie musiał wykonywać gestów ani znaków; i zniknął, w pracowni powiało chłodem, zapanowała cisza i spokój... Drag