[From Sloodge: Ten shorcik został spłodzony na sprawdzianie z religii. Jest to wynik mojej dwudziestominutowej przygody z długopisem. Księżulek kazał mi cosik o islamie napisać, to mu napisałem...] Islam Od pewnego czasu, kiedy wynoszę śmieci, spotykam niezmiennie tę samą grupę niedużych piesków buszujących po kubłach. Warczą, skomlą i wyciągają nadgnite resztki jedzenia. Kiedy pojawiam się z czerwonym koszem ze śmieciami, owe pieski zmykają w brudne kąty śmietnika, pod pojemniki. Wyglądają stamtąd i śledzą mnie zaropiałymi oczkami, a gdy spojrzeć na ich upaćkane ogony, można zauważyć ich rytmiczne ruchy - to w lewo, to w prawo. Pieski zapewne wyczuwają, że w moim plastykowym koszu znajdują się liczne plastry zzieleniałej Żywieckiej, którą kupiła mama dwa dni wcześniej. Zgodnie z zasadami kiełbasa zaraz po zakupieniu znalazła wygodne miejsce w starej lodówce, niemniej na tyle sprawnej, by móc w niej przechowywać pokrojoną w plastry Żywiecką, należącą do gatunku kiełbas dość trwałych. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po dwóch dniach kiełbasa przyjyjęła kolor sinozielony. Zaskoczony byłem do tego stopnia, że na początku przez moją biedną głowę przebiegła pełna nadzieji myśl: "A może to salceson?". Po bliższym przyjrzeniu się doszedłem jednak do wniosku, że, niestety, moja Żywiecka przybrała dziwny wygląd, wskazujący na jej niezjadliwość. Cóż miałem począć - włożyłem ją do kosza i dokonałem z patosem ostatniego pożegnania mej kiełbasy. Stoję teraz w oknie i spoglądam z trzeciego piętra na śmietnik. Widzę trzy brudne bezdomne pieski, które wcinają moją Żywiecką, aż im się uszy trzęsą. Jednak na coś się przydała zielona kiełbasa. Stoję, patrzę i zastanawiam się, czy starczy kiełbasy dla pewnego pana, który co wieczór przychodzi do śmietnika przed moim blokiem. W jednej ręce trzyma archaiczną latarkę wypluwającą żółty snop światła, a w drugiej drewniany kijek, którym grzebie w kubłach. Od czasu do czasu odstawia kijek, by sięgnąć starą ręką po coś i unieść to do twarzy. Czasami też odrazu chowa swoje znalezisko do kieszeni długiego podartego szarego płaszcza. Potem odchodzi. Sloodge of TheFect 12.11.1996 p.s. Ksiądz nie docenił mojego talentu i postawił mi szmatę, ale ja tam religię pierdolę...