Authors:  Eleviel, Bąbel...



         przepraszam  was
   że istnieję
   sam ciągle szukam
   swego miejsca w świecie
   gdzie ono jest
   jak je znaleźć
   tego nie wiem
   są rzeczy i ludzie o których się ciągle ocieram
   są tacy których podziwiam
   są tacy którym zazdroszczę
   lecz ciągle jestem sobą
   myślę że zostanę

   zostawiłem coś za sobą
   coś czego nie miałem
   brakuje mi tego
   czy ktoś mi to podaruje
   tego nie wiem
   dziękuję wam
   że przy mnie jesteście
   przynajmniej  wy
   zastępując to co kiedyś straciłem
   już dawno
   dziękuję
          ZIMA'96



   Cztery ściany. W środku ja.
   Cztery ściany. W środku sny i marzenia.
    Moje. Tylko i wyłącznie.
   Nie oddam ich nikomu.
   Cztery ściany. Bez okna
   Klamki wewnątrz nie ma
   Tylko ja. I moje marzenia.
   I sny. Też moje.
   Ściany, które ust nie mają.
   Tylko cisza. I ja.
   I moje marzenia. Nie spełnione
   O nowym świecie.
   Przyprowadzili mnie tu bym mógł marzyć.
   W spokoju. Sam. Do końca.
   Umieram. Powoli.
   Nieziszczone marzenia - cios w plecy.
   Cztery ściany. Już ich nie ma.
   W świecie z marzeń są moje oczy.
   I dusza. Na zawsze.
             ZIMA'96



   Gdzie jesteś?
   Czekam na ciebie. Ciągle.
   Kiedy cię poznam? Nie wiem.
   Może się już znamy.
   Powiadają - pod latarnią najciemniej.
   Płaczę. Mężczyzna nie płacze.
   Jestem dzieckiem,
   Które potrzebuje matki w ciemności.
   Jestem sam. Bez ciebie. Ciągle.
   Odezwij się.
   Ja się boję. Mężczyzna się nie boi.
   A może tylko strach ukrywa?
   Może.
   Ile czasu jeszcze? Nie wiem.
   Nikt nie wie.
             ZIMA'96



   Tak, to już koniec.
   Boję się, pomóż mi.
   Boże, wierzyć zaczynam
   Odpuść mi grzechy moje.
             ZIMA'96



   Thorin królem pod Górą
   Został.
   Z drużyną dwunastu
   I Hobbit.
   Lecz Bilbo kompanów swoich zdradził.
   Dał Arcyklejnot Thorina elfom
   By ich król pokój z nim radził
   Mając argument ten wielki w rękach.
   Chmury pękają, Góra się kruszy
   Opór Króla i gniew granic nie ma.
   Armia Daina do boju rusza,
   Lecz chmara ptactwa przysłania niebo.
   Biada nam wszystkim. To Bolg z armią
   Goblinów.
   W obozie zamęt i zgiełk
   Powstał.
   Sreca struchlały, lecz Gandalf zwołuje
   Naradę.
   Tak oto wojna armii pięciu
   Z czarną posoką pobojowiska
   Atakiem elfów się rozpoczęła.
   I zanim gobliny spostrzegły
   Armia Daina na nich spłynęła.
   ,,Dain, Dain'' - okrzyk ten ścinał gobliny z ziemi
   Wojenny zapał był nie do pokonania,
   Lecz liczebniejsze wojska najeźdźcy.
   Armie sprzymierzonych ustępują pola.
   Wtem oto dźwięk trąby oznajmił nadejście
   Króla spod Góry i jego druhów,
   Którzy przegnali kłótnie i waśnie
   W niebezpieczeństwa obliczu.
   Walczył najdzielniej Dębowa Tarcza
   Biorąc na siebie ciosów siłę.
   Za królem poszła niejedna warta
   Padła niejedna.
   A jednak wroga większa liczebność
   I Thorin walczył razem z druhami
   Broniąc się dzielnie przed goblinów armią.
   Aż Orły z Gór Mglistych z odsieczą
   Przybyły.
   Lecz Thorin bitwy nie przerwał
   Walczył do końca włóczniami przebity
   Dopóki go Beorn-Niedźwiedź z pola walki
   Nie zniósł.
   Czmychnęły gobliny w popłochu
   Spod Góry
   Zostawiając za sobą pogoprzelisko
   Z czarną posoką pobojowiska
   Od krwi
   Goblinów.
   Na łożu śmierci
   I chwały
   Dębowa Tarcza przebaczył zdrajcy
   Który mądrzej postąpić
   Nie mógł.
   I Thorin Dębowa Tarcza z Arcyklejnotem
   Swym na piersiach
   Do krainy snów wkroczył.
             ZIMA'97



   PIEŚŃ POWITALNA

   Witaj o Pani, Czarodziejko zaklęta w nicość
   Witaj o Pani, niecierpliwości nocy
   Śnie, który zniknie
   Wraz z pierwszym promieniem słońca
   Oto Ty jak biały gołąb
   Pijący rosę ze stubarwnych kwiatów
   Idąca po trawie, dywanie nieskończoności
   I nie zostawiająca śladów stóp

   Witaj o Nieznajoma - a jednak tak bliska
   Dźwięku harfy niesiony szumem zbóż
   Spadający z szumem
      Ginący w szumie
         I tlący się w łzach

   Skrzydło zgubione jak dzień
   Dzień przepadły jak noc
   Śpiew wróżki
   Zniknął i już nie odnajdzie się

   Witaj o Pani, Bogini zaklęta w kwiat
   Otoczona wieńcem świeżych kłosów
   Ty, która siadasz na kamieniach
   I opowiadasz baśnie motylom
   A one lądują we włosach
   Witaj strumieniu, niosący srebrne krople
   Jak dusze, które odeszły
   Które znają tylko tęsknotę.

   Witaj kamieniu, trwający
     Witaj skało przecudna
       Witaj góro i śniegu
         Witaj oceanie bezkresny
           Witaj duchu...

   Oto wiersz pisany starym atramentem
   Czekający na ptaki, które odchodzą
   Dłonią znającą krew
   Niewinnych
   Dłonią biorącą złoto za śmierć
   Okrucieństwo i gwałt
   Dłonią najmity, który idzie chociaż nie zna swej drogi
   Ciągle podąża do swego żródła
   Aby odnaleźć sens, sens kroków i wspomnień
   Ukrywającego samego siebie w błysku miecza
   Cieniu tarczy

   Inny niż wszyscy
     Skazany na ludzki los
       Samotny jak suchy las
        Jak żagiel na niebie pełnym gwiazd
         Wirujących gwiazdozbiorów

   Świątyń zapomnianych bóstw
     Łańcuchem przykuty do piekielnych bram.

   Lecz nie odnajdę nigdy tej krainy
   Gdzie nie będzie cierpień
   Gdzie zostanę sam
     Ze swym marznien
   O niej
     Czarodziejce zaklętej w nicość

               ELEVIEL - BĄBEL



   Sześć olbrzymich skrzydeł upadłego anioła
             Zbliża się
   Cesarz władający nad krainą nędzy
             Zbliża się
   Vexilla regis prodeunt inferni...
             Płaczcie już
   Pan Ciemności, Caryca Zła
        Czarny wilk, na kłach krew
   Pośród śniegu, białych łez
       Kroczy, zimnym wiatrem zbliża się
   Ty zapomnieny przez Boga, dla Czarta przeznaczony
              Módl się
   W dziewięciu kręgach zamkną cię
              Błagaj ich
   Ave Dis, Lucifer Rex
              Powitaj go
   Nietoperze sączą z ludzi krew, ciepłe wino
              Uciekaj psie!
   Woda życia na czarno barwi się
              Nie pij jej
   Duchy krążą przy krzyżach
              Umieraj...

               BĄBEL




   COŚ O CTHULHU   - made by Mixer

   Z czarnych otchłani ludzkiego rozumu
            wychodzi jądro przedwiekowej jaźni,
   Niszczy, rozdziera najmocniejszy umysł
            brutalnie gwałcąc prawo do istnienia.
   Rozbija wszelkie psychiczne bariery,
            z pomocą słabej, małpiej wyobraźni,
   Odziera z wszelkiej nadziei człowieczej,
            tworząc koszmary nie do ujarzmienia.
   To Cthulhu, który od starych eonów
            przebywa w wielkim mieście R'lyeh zwanym,
   Nie będąc w ciele silnym,lecz w umyśle,
            wybiera czujnych na swoich posłańców.
   I mimo walki odwiecznej o życie,
            wydaje się być wciąż Niepokonanym,
   A krzyk kultystów trawionych omamem
            słychać jakoby aż do Ziemi krańców.
   Prawda to, czy może kłamstwo i złudzenie spytać by można
            - chciałbym by tak było,
   I aby wszystko co mnie dziś otacza
            w grunt niepamięci na zawsze się wryło.