Pamiętniki Sybilli

                                 Giliana

                            1825 RPW - Maxwell

   Na  imię  mi  Sybilla, mam 18 lat i dostałam powołanie do wojska.  Cóż -
właśnie  weszłam  w  wiek  poborowy.  Mój ojciec, Born, jest ze mnie dumny.
Jest  zawodowym  żołnierzem.  Od dziecka uczył mnie walki.  Kiedy miałam 11
lat dostałam malutką "TT"-kę, należącą do mojej pra-pra-pra-pra-prababki.
   Maxwell     -    gigamiasto,    w    którym    się    wychowałam    jest
najniebezpieczniejszym  miejscem na Ziemi.  Chyba mówi za siebie już to, że
w wieku 10 lat można (musi się!) mieć pozwolenie na broń.
   Teraz  muszę  zejść  do gości.  Rodzice wydali przyjęcie z okazji mojego
powołania.  Jdiotyzm.  Ja przecież do końca życia będę zabijać.

                                 1825 RPW
                        Baza Wojskowa "Apokalipsa"

   Tak   więc   już   jestem.    Ja  Sybilla  McMillan  otrzymałam  znaczek
identyfikacyjny  7189999  UC.   UC  -  w  esperanto znaczy:  Ulsted Certiry
(prawdziwy człowiek).
   Jest  nas  tutaj  ok  200.   3/4  stanu  to mężczyźni, bo jak powiedział
sierżant  Rydski  "To zaszczyt dla was, kobiety.  Będziecie walczyć ramię w
ramię  z  mężczyznami.   To  właśnie  WAS  wybrano  z pośród 3 mil.  kobiet
będących w wieku poborowym w Maxwell".
   Gówno  prawda.  Ojciec mówił mi, jak to jest.  To nie tak, że bierze się
50  kobiet  na  3mil.  Są bazy typowo kobiece:  "Kwiaty" lub "Matka".  Ja i
reszta dziewczyn z bazy jesteśmy córkami zawodowych żołnierzy.
   To prawda, że jestem dobrym informatykiem i całkiem niezła w walce.  Ale
moja kuzynka Anna jest dużo lepsza.
   Acha,  co  do  kategori  człowiek,  półcyborg i cyborg.  Są one totalnie
skopane.   Wg.   mnie  pół  cyborg  to ktoś, kto ma conajmniej połowę ciała
sztucznego.   Jednak  okazuje  się,  że  nie.  Gdy zapytałąm o to sierżanta
Rydskiego,  ryknął  na mnie "Milczeć Mc'Millan!  Za zadawanie głupich pytań
trzy dni paki!".  Cóż - to nie moja wina, tylko ich.  Wg.  wojska pólcyborg
to  ktoś,  kto  ma  choć  jeden  implant,  cyborg  natomiast  ma  3/4 ciała
mechanicznego.   Wśród  rekrutów  jest  bardzo mało półcyborgów i cyborgów.
Jeśli chodzi o to, to są to przeważnie oficerowie.

                            Apokalipsa, areszt

   I  znowu jestem "w pace", jak mawia Rydski.  Mam dość tego bufona.  Jest
straszny.   Ale  z drugiej strony to "paka" mi się należała.  Podczas zajęć
teoretycznych  dosiadłąm  się  do  klawiatury  i  włamałam  się do głównego
komputera  bazy.   Jnteresowały mnie nasze dane.  O sobie znalazłam (oprócz
imion   rodziców   itp.)   swoje   umiejętności,   szanse  przeżycia  (2%),
przeznaczenie:    Agent   specjalny   (komandos).    Radski   złapał  mnie.
"Mc'MILLAN 2 TYGODNIE ARESZTU"

                                  Areszt

   Dziś  odwiedził  mnie  ojciec.   Anna  będąc  na  przepustce powiedziała
wszystko.   Darieu  podpbno  płakała,  a  Born mówił, że powinnam dziękować
Bogu,  za  to, że mnie nie rozstrzelali za szpiegostwo.  Był wściekły - nie
wiem z żalu czy złości.  Czuję, że go zawiodłam.

                             Apokalipsa, 1825

   Nie  wiem, którego dziś.  W każdym razie opuszczam Apokalipsę z 7 innymi
krnąbrnymi rekrutami.  Lecimy na księżyc.  Po szkoleniu praktycznym wrócimy
jako grupka komandosów na Zakazaną Planetę.
   Dwa tygodnie aresztu było tylko preludium.  Sąd wojskowy wydał już wyrok
-  Zakazana  Planeta  =  ŚMIERĆ.   Królestwo  i  tak  jest łaskawe, ale oni
potrzebują takich straceńców jak my.
   7 ludzi i jeden eldar.
   Jansen  Porter,  Mary  O'Connel,  Michel  Duval,  Robin McGolumn, Daniel
Karalski, Susan Peterson, Thalaptal Durethel (eldar) i ja - Sybilla.

                      Księżyć, baza wojsokowa "Mrok"

   Nie  znam  dnia,  miesiąca,  ani  roku.   Jestem tu zbyt długo.  Podczas
szkolenia  umarł  Porter,  a O'Connel wpadłą w obłęd.  Nie miałąm czasu ani
siły pisać wcześniej.
   Każdego   dnia   pobudka  o  4:00  rano  (chyba)  ćwiczenia,  śniadanie,
ćwiczenia, ćwiczenia, ćwiczenia, kolacja, ćwiczenia, prysznic, sen.
   Darieu i Born już nie dzwonią.

                                X X X X X X

                                  "Mrok"

   Chyba mam 29 lat i jutro kończe szkolenie.  Około 11 lat minęło od kiedy
ostatnio  widziałam  rodziców.   Nawet  nie  wiedzą,  że  wyszłam za mąż za
Thalaptala.  Ślub bym cichy, udzielił go nam kapelan Krwawych Toporów.
   Z  naszej  8  ocalał  tylko  Michel, Thalaptal i ja.  O'Connel umarła na
Ziemi  w  Domu dla Weterana.  Głupie - 19 letnia weteranka.  Ale wątpie czy
niektórzy ludzie przejdą przez całę życie tyle co my w ciągu roku.
   Anna ciągle jest na szkoleniu.  Z tym, że ona nie będzie chodziła całymi
dniami  w  mundurze  z pistoletem na plazmę, RKM-em, laserem, mnóstwem lin,
granatami  i  apteczką.  To dobrze.  Cieszę się, że ona nigdy nie trafi tam
gdzie jutro wylatujemy.
   Zakazana Planeta.  Tam żyją efekty mutacji popromiennych.  Ale Thalaptal
mówi,  że  to nie tak.  Twierdzi, że to dawne rasy.  Właściwie - to skąd są
Eldarowie.   Thalaptal  mówi,  że jego rasa to potomkowie elfów z Zakazanej
Planety.   Część  elfów wybudowała rakiety i odłeciała na 11 planetę Układu
słonecznego.   Świetnie  - elfy miały ją tysiące lat przed Chrystusem, a my
odkryliśmy  ją  dzięki  temu,  że na Ziemię przylecieli eldarowie.  Podobno
Eldar w języku elfów znaczy Gwiezdny Elf.

   Podobno  mamy  1837  rok Ziemia!  Cudowna, słodka Ziemia!  I to nie sen.
Widzę ją przez okno statku.  Przed nami Zakazana Planeta.  Wyruszamy tam na
2 tygodnie.  Chłopcy już nie żyją.
   Wieczorami  siadamy w kantynie przy "lekkim" piwie (trzeba uważać, by go
nie rozlać, bo można wypalić dziurę w stole).  Thalaptal opowiada nam o tym
co  możemy spotkać tam, gdzie idziemy.  To brzmi jak bajka, albo scenariusz
do  role-playki.  Momentami nie chce mi się wierzyć, że to co tam jest może
być  niebezpieczne.   Dawni  bogowie,  biała  broń  -  śmiać  mi  się chce.
Thalaptal wie, że czasami mu niedowierzam.  Ale tylko czasami.

                           1837, statek "Shiba"

   Dziś  wspominaliśmy  tych, którzy odeszli.  Porter - zginął przygneciony
głazem.  O'Connel - Jezu...  17 latka.  Dzieliłam z nią pokój.  Chciała być
genetykiem,   a   została  żołnierzemz  kaprysu  ojca.   Robin  -  śliczny,
roześmiany  chłopak.   Kiedy  miał 20 lat zabił go ładunek wybuchowy, który
żle  rozbroił.   Kovalski  -  rozcięty został na pół przez ostrze topora na
równoważni.   Susan - wleciała prościutko w lawę na ćwiczeniach.  Zbyt dużo
piła.   To  pomagało  jej przetrwać.  Niestety, to również alkohol pozwolił
jej  umrzeć.   Kiedy  Michel  nas  opóścił, Zwróciłam Thalaptalowi uwagę na
dziwne zachowanie Durala.

                                   1837
                      Tuż przed opuszczeniem "Shiby"

   Wczoraj  byliśmy w gabinecie iluzji.  Michel zwariował, krzyczał "że oni
chcą  zabrać  mu duszę".  Rozbił kilka luster.  Ogłuszyłam go.  Oszalał tak
jak O'Connel.  Co będzie jak coś takiego spotka mnie.
   Za  chwilę otworzy się właz i wyjdziemy.  Nie wiem czy przeżyję.  Trochę
jest mi niewygodnie.  No.  Koniec pisania.  Opuszczamy statek.

   Dziś pochowam moją młodą żonę.  Została zabita tak nagle...  Nie zdążyła
nawet  krzyknąć.   Ktoś,  kto  bardzo  nie  lubi obcych zdjąl ją z kuszy...
Myślę, że chyba nigdy jej nie mówiłem tego kim jest dla mnie.  Ciemne włosy
spadają  na ramiona, czerwone - nie - popielate usta - przysiągłbym, że się
uśmiechają.  Kiedyś tu wrócę.  Zbyt mało cię, Sybillo, kochałem.  Czekaj na
mnie - gdiekolwiek jesteś.

                                I pamiętaj:
                       Ellen sila llumenn omentielvo

                                 Thalaptal