Fenomen Lovecrafta Sloodge/Thefect Howard Philip Lovecraft jest chyba jedną z bardziej znanych postaci świata literackiego wśród czytelników NCR'a, a szczególnie wśród wszystkich związanych z "Mitologią Cthulhu". Niestety, zdobycie jakiejkolwiek informacji o tym genialnym pisarzu, twórcy kilkudziesięciu opowiadań grozy i niezliczonych poematów, artykułów oraz esejów, jest bardzo trudne. Najpełniejsza informacja o jego życiu i twórczości, jaką udało mi się znaleźć, znajduje się w podręczniku do gry "Zew Cthulhu". A szukałem w kilku bibliotekach, w książkach poświęconych literaturze amerykańskiej, antologiach horroru i kilkunastu encyklopediach - niegdzie nie znalazłem nazwiska Lovecraft. Momentami przez myśl przebigało mi, że może Howard Philip Lovcraft jest jedynie pseudonimem, którym posługiwał się twórca. W tym momencie może ktoś się zaśmieje, widząc jak nikła jest moja wiedza dotycząca tego pisarza, niemniej jego sylwetką interesuję się dopiero od jakiegoś miesiąca, a, jak wspomniałem, informacje dotyczące jego życia są bardzo trudno dostępne. A może to wina miasta, w którym mieszkam, bo pewnie gdybym poszukał w bibliotekach poznańskich lub warszawskich, to bym coś znalazł. Niestety - nie mam do takich bibliotek dostępu. Lovecraft nigdy nie był człowiekiem powszechnie znanym. Jego popularność z reguły ograniczała się do małych grup ludzi fascynujących się mrocznym nastrojem, poszukujących specyficznych doznań strachu i mających ogólnie niepowszechne gusta, jeżeli chodzi o ich ulubione źródła czerpania przyjemności. W czasie kiedy tworzył znajdował się poza filozofią i nastrojami epoki, tak jak zresztą wszyscy jego kontynuatorzy. Wynikiem odcięcia się od grup tworzących filozofię danego okresu, jest mała popularność pisarza w czasach mu współczesnych. Obecnie jednak wydaje się, że świat zaczyna powoli odkrywać Lovecraftowskie nastroje. Howard Lovecraft stał się dla wielu postacią kultową, a inni dopiero zapoznają się z jego koszmarnymi wizjami, wręcz objawieniami, którymi są jego opowieści. Opowieści nie należące z regóły do gatunków "lekkostrawnych". Nie chodzi tu wyłącznie o nastrój grozy i niepewności towarzyszący nieprzerwanie czytelnikowi, ale o wplecenie w fabułę wiedzy z zakresu mrocznej antropologii, przeżywającej na przełomie wieków XIX i XX (a więc tuż przed pojawieniem się na scenie kulturowej Howarda Lovecrafta) swoje apogeum, co było pewnie po części wynikiem narastających nastrojów dekadenckich. Wydaje się, że największym dziełem etnograficzno - antropologicznym tamtego okresu, będącym chyba najdokładniejszym studium wierzeń plemion niecywilizowanych, jest "Złota Gałąź" Georga Frazera. Polskie wydanie tej księgi pochodzi z roku 1962, jednak jest to wersja niezwykle okrojona w porównaniu z dwunastotomowym angielskim orginałem z lat 1911 - 1915. Wydanie polskie liczy zaledwie około sześciuset stron formatu quarto. Nie ulega wątpliwości, że Howard Philip Lovecraft znał dokładnie to dzieło, jak i wiele innych, traktujących o mrocznych zapomnianych kultach. W jego opowiadaniach wielokrotnie pojawiają się motywy wierzeń obcych ludzkiej cywilizacji, wzbogaconych często wyobraźnią twórcy. W końcu zostaje w opowiadaniach Lovecratowskich przedstawiony obraz zupełnie nowej religii, kultu będącego na granicy realnego świata i literackiej fikcji, posuniętej tak daleko, że zostaje nam ukazana cała zamierzchła historia istot, będących bliskich boskości (opowiadanie: "W Górach Szaleństwa"). Dalej można dostrzec, że elementy owego niezidentyfikowanego kultu, przewijają się w prawie każdym opowiadaniu twórcy, co wiąże nawet wydające się być zupełnie od siebie oderwane epizody, w przerażającą opowieść o istotach z innego świata. Innym elementem, pojawiającym się niezwykle często w opowiadaniach Lovecrafta jest księga będąca spóścizną kultury arabskiej, napisana przez araba Abd al-Azrad'a. Mimo że fakt istnienia tej księgi wydaje się mocno wątpliwy, Howard Philip Lovecraft tak dokładnie wykreował zarówno samo dzieło, jak i jego historię, że każdy czytający jego opowiadania nabiera coraz głębszego przekonania, że kopie wydań "Księgi umarłych" (jak często się o niej mówi) muszą istnieć i że sam Lovecraft musiał mieć do nich dostęp. Często bowiem spotykamy się w jego opowieściach z fragmentami opisów pochodzących z Necronomiconu, przetstawiających legendarne krainy, a czasami wręcz możemy się natknąć na cytaty z niego pochodzące. I tak - jednym z najbardziej znanych dwuwierszy jest zamieszczony we wspomnianym już podręczniku do gry "Zew Cthulhu": "Nie jest umarłym ten, który może spoczywać wiekami. Nawet śmierć może umrzeć wraz z dziwnymi eonami." Gdyby przejrzeć dokładnie całą twórczość Lovecrafta, z całą pewnością znalazłoby się więcej podobnych wersetów. Czy więc rzeczywiście Lovecraft miał w ręku legendarny, owiany tajemnicą i niesamowitością, przerażający Necronomicon? Czy może jest to jedynie kolejny wymysł jego niezwykle bujnej wyobraźni? Bo nie ulega wątpliwości, że umysł tego twórcy był zdolny do kreacji niezwykle realistycznych obrazów, będących jedynie czystą fantazją. Można bowiem w jego opowieściach poznać losy wyprawy badawczej na Antarktydę, wraz z dokładnymi datami poszczególnych wydarzeń. Możemy dowiedzieć się o dziwnym śledztwie prowadzonym w roku 1927 w Massachusette. O niepowszednich zainteresowaniach studentów z Uniwersytetu Miskatonic w Arkham. Oczywiście wszystko, mimo fascynującego czytelnika realizmu i misternej kreacji świata przedstawionego w najdrobniejszych szczegółach, jest tylko literacką fikcją - fikcją jedyną w swoim rodzaju, jaką mógł stworzyć jedynie Howard Philip Lovecraft. Dzięki temu pisarz ten potrafił zbudować w swoich utworach niezwykle sugestywny, przerażający świat, mający swoją własną historię. Świat wydający się być odbiciem tago dobrze nam znanego w przedziwnym krzywym zwierciadle. Możemy więc znaleźć tam nastrój, będący wynikiem zlania się w jedno uczuć nipokoju, grozy, napięcia i niewiedzy. Ktoś mógłby powiedzieć, że te wszystkie uczucia sprowadzają się do jednego - najzwyklejszego strachu, jaki niesie ze sobą każdy horror. To nie jest do końca tak... Uczucie towarzyszące czytaniu prozy Lovecrafta jest czymś bardziej subtelnym, wyszukanym... Najlepiej samemu to poznać... I tak mógłbym sobie pisać o twórczości Howarda Philipa Lovecrafta, i pisać, i pisać... Byłoby to najzwyklejsze lanie wody. Artykuł ten miał być jedynie dosyć osobistą refleksją nad osobą pisarza. Jak już pisałem, moja wiedza o nim samym jest znikoma, więc mogły się w tekście pojawić nieścisłości. Chciałem jedynie zachęcić wszystkich was, którzy nie zetknęliście się jeszcze z utworami tego literata, a także tych, którzy uważają horror za gatunek dla półgłówków, do poznania kilku jego opowiadań. Fakt faktem, że wiele z nich jest opartych na podobnym schemacie: bohater ucieka przed jakimś obleśnym stworem, aż w końcu pada ofiarą odrażającego mordu, lub po prostu znika bez śladu, niemniej całość jest zrealizowana w "dobrym guście" ;). Zresztą, nie ważne co bym jeszcze napisał o samym Lovecrafcie, o jego prozie, nie ważne co będą pisać inni - zobaczycie, że i tak będzie uważany za ojca gotyckiego horroru, jednego z najwybitniejszych przedstawicieli tego gatunku. W jego koszmarnych opowieściach po prostu jest COŚ, jakkolwiek by to nazwać, co sprawia, że idąc ciemną ulicą, boimy obejrzeć się za siebie. I takie powinny być horrory w swoim najczystszym, literackim wydaniu. wypaczony przez nadmiar niezdrowych emocji: Sloodge/TheFect