The Biust. Hi! Na wstępie chciałbym nielicznym osobom, które okazały chęć (lub źle wcisnęły przycisk mychy) przeczytania mojego ambitnego debiutu na łamach tego pisma, podziękować i serdecznie cmoknąć w dupę. Zapewne wielu z was miało też zaszczyt przeczytać mój wykład psychologiczno-moralny na temat etyki zawodowej istot nie-dostosowanych intelektualnie czyli cierpiących na Dementia Pharmae (uświadamiam czytelników, że zwrot ten oznacza chorobę popularnie znaną jako schizofrenia -jak mi nie wierzycie to spójrzcie w słownik łaciński!!!). Dzieło to wystąpiło w jednym z poprzednych numerów Neku pod tytułem "Kartka z wakacji", gdzie życzliwy przyjaciel i towarzysz zabaw (Sloodge/Thefect) mianował mnie sekretarzem czegoś-tam. I tu muszę sfenkować Sloodge'owi za ten zaszczytnie zacny zaszczyt. Chciałbym jednak ostrzec publiczność, że od czasu pisania "Kartki z ..." dojrzałem płciowo (jestem dumnym posiadaczem osiemnastocentrymetrowego) oraz zwiększyłem znacznie swój polot do sztuki (co jest przecież czymś bardziej sztucznym niż polot do kobiety). Dlatego też uważam, że praca moja będzie łatwo przystępna dla onanizatorów regularnie czytających Neka - zatem mam nadzieję, że przewaga czytelników znajdzie coś dla siebie w mojej twórczości. Kolejna rzecz, która zapewne Was ucieszy to fakt, że myśli moje uwielbiają wzlatywać na wyżyny, by pózniej spadać z prędkością dzwięku z wysokości około 1m. Mózg mój wtedy rozpoczyna kolaborować z moimi jajami, pozwalając Jasiowi kotemplować za mnie. UWAGA DZIEWCZYNY - on czeka na Was! Newralgiczne umiejscowienie mojego ostoju męskości pozwala na szybkie odzyskanie panowania nad umysłem (wystarczy raz kopnąć się w jaja). W chwili odzyskania jasności myśli chwytam za portfel, wyciągam 2 złoty, idę do kiosku i zaopatruję się w paczkę prezerwatyw (preferuję truskawkowe). Wkładam wtedy jedną z gum do swojej piknej mordy i zawzięcie żująć próbuję rozszyfrować instrukcję zawartą na zakupionej paczce truskawkowych. Raz za razem ponoszę straszną klęskę, nie zaprzestając jednak rytmicznych ruch szczęki (Mniam, mniam). Kończąc na tym mój przepis kulinarny przechodzę do najważniejszej sprawy - zakończenia. Ciupaga, wszystkim! ZAMBI.