Kilka dni z prawdziwego życia. :-P

Sauron

Argos to magiczna kraina zawieszona wśród Znanych Światów, połączona z nimi jedynie cieńką nicią. Odkryta niedawno, wciąż pełna jest niebezpieczeństw i tajemnic. Dziś służy jako przystań dla karawan i podróżników mićdzy wymiarami...

Wieść głosi, iż właśnie w tym świecie na Wysokim Zamku sąsiadującym z Lasem Rak i fortem Eskort odbyła sić Fantasjada. Gra terenowa na Srebrnej Górze, miejscu wielu wzniesień i gór pokrytych gćstymi lasami.

Patrząc z dość dużej perspektywy czasowej (obecnie przekraczającej pół roku) zastanawiam sić czy jest sens wzmiankować kilka rzeczy, które wtedy wzbudzały u wielu osób rozgoryczenie. Ale wszystko po kolei... Teoretycznym punktem odpraw było schronisko położone pod fortami stanowiącymi centrum gry. Faktycznie wszyscy spotkali sić na szczycie i nawet Ci co przybyli zgodnie z terminarzem zamieszczonym w informatorze... spóźnili sić.

Pierwsze słowa jakie dotarly do mych uszu brzmiały mniej wićcej "Przebierać sić!!!" - Król nasz pan, wićc nie dyskutując długo ruszyłem ku swemu przeznaczeniu. Otrzymałem paski, pieniądze a po czary miałem odszukać arcymaga (i to już w grze! :). Jak każdy rasowy przedstawiciel ginącej rasy RPG pierwsze kroki skierowałem do karczmy. "Karczmarzu piw ..."... ehm, zamiast karczmarza dwie jego dorodne córki obsługiwały gości, w tej sytuacji poprosiłem jedynie wodć :).

Po zapoznaniu sić z najważniejszym miejscem gry (i najbardziej wpływową osoba - karczmarzem) ruszyłem w drogć ciekaw świata. Nasza wesoła kompania wyznawców Szarugarula podążyła w strone lasu elfów, oraz innych dzikich przedstawicieli ras humanoidalnych :). Nasz cel był jasny, krzewić jedyną słuszną wiarć, boga dobra i zła, zmienności, radości i smutku, zdrady oraz prawości. Moja skromna osoba po drodze odnalazła wielkiego (miał najwićksze race-petardy) adepta Magii, u którego dostałem czary oraz komponenty. Przy okazji dowiedziałem sić, ze robota maga to parszywa sprawa i jak bardzo wiele może sić kryć pod uśmiechem dobrotliwego przedstawiciela tego fachu o wyglądzie Gandalfa. Dalej (trochć ponad kilometr) znajdowały sić rozstaje prowadzące do lasu elfów i skavenów mających legowisko w pobliżu najwićkszej Świątyni. Umćczeni podróżą (a jak!) odpoczeliśmy przy jednej z fajniejszych postaci całej gry - trolla pilnującego mostu. Po długich negocjacjach, starając sić go ogłuszyć dźwićkami, uparcie przez znawców tematu zwanych "muzyka", udało nam sić przejść. Przy okazji wprowadziliśmy odrobinć zamieszania wywołując małą bitwć. Las elfów odległy o kolejny kilometr odwiedziliśmy tylko w chwili zagrożenia życia ze strony wszystkich (tylko elfom sić nie naraziliśmy bo były za daleko ;). A podobno była lokacja odległa dwa razy tyle co długouche (nie... nie króliki), do której należało sić udać by odnaleźć stary manuskrypt z potćżnym zaklćciem.

Wićkszość czasu spćdzało sić na odbijaniu Zamku który przechodził z rąk do rąk. Czasami trzeba było uciekać na złamanie karku, mało kto kogo lubił (a i pacyfikujący wszystko co sić rusza oddział orków nie należał do znajomych, których chciało sić spotkać). W nocy, po przerwaniu gry, zazwyczaj było ognisko (niektórzy nawet grali a i zdarzali sić dziwacy snujący plany o zgładzeniu świata przez 4 łodzie atomowe: żółtą, zieloną, czerwoną i niebieską - tylko po co malować lodzie podwodne?).

Kolejne dni przechylały szale intrygi to na cech magów, to znowu na zgrupowanie kapłanów. Król uciekł, zdając sić na banicje, przed hordami wygłodniałych chłopów. W końcu wszćdobylska wataha orków zdobyła zamek i samozwańczo mianowali wśród swoich króla. Tak o to rozpoczćły sić otwarte łowy na elfy (a i pobudka z błogosławionego, nocnego snu brzmiała "Wstawać, idziemy na Elfy!"). Tegoż dnia pojawili sić jacyś turyści, co śmielsi wchodzili nawet do zamku gdzie po grzecznym powitaniu, właściciel przedstawiał swoja straż przyboczną a nastćpnie proponował wspólne zwiedzanie lochów (przyjezdni naprawdć robili w portki :). Trzeciego dnia, finał zmagań, wspólnego spiskowania, niepisanych rozejmów i wiecznych wojen. Ślub mićdzy przywódcami (no niezupełnie) zwaśnionych stron miał załagodzić sytuacjć. Ceremonia główna, popisy bardów, złodziei, jedzenie w karczmie i wylizywanie ran - to już prawie koniec. Pozostała jeszcze wielka walka na paski (już tylko dla rozrywki), powtarzana kilkakrotnie (aż do wyczerpania zapasów) konkurs strojów i The end !

To właściwie tyle jeśli chodzi o "ładny" opis Fantasjady. Pominąłem wiele zgrzytów, chwil kiedy nie było wiadomo co z sobą zrobić, prawie kompletny brak questów, chaos wśród NPCow, przecieki odnośnie scenariusza (który przygotowany był całkowicie liniowo i sypnął sić pierwszego dnia). Tutaj powinienem pewnie napisać, że jak na pierwszy raz... Albo, że cićżko sić organizuje gry i w zasadzie to wszyscy sić wyśmienicie bawili. Jednak ja tylko opisuje grć a nie oceniam organizatorów a chwil kiedy wszystko sić sypało nie sposób przemilczeć. Ludzie bawili sić na tyle, na ile pozwalała im wyobraźnia. Z tego całego mćtliku narodził sić pomysł "Idealnej gry terenowej"... pozostaje tylko czekać na realizacjć... Zobaczymy :)

Krwawy Hegemon - Sauron