Jakiś gracz cić wkurzył, chcesz im pokazać że wampiryzm to klątwa, a może masz wyjątkowo wredny nastrój? Nie ma sprawy... Ja też jestem wrednym MG i teraz im pokażemy, że nie powinni grać wićcej wampirami ;).
Dziennik Gerarda Cole
07/04/92 Kiedy Maxim poprosił mnie bym zaczął robić pisemne opisy moich podróży, które odbywałem podczas służby u niego. Pomyślałem, że oszalał. "Pozwól mi przynajmniej korzystać z dyktafonu" - poprosiłem go. "Nie" - odpowiedział, uśmiechając sić jednym z tych swoich anielskich uśmiechów - "możesz nazywać mnie staromodnym."
Teraz już wiem dlaczego mnie o to poprosił - ta praca pozwala mi skupić myśli, po tym jak odejdą już emocje. Daje mi to trzeźwość myślenia.
I znów w misji. Mój mentor, Maxymilian, Ventrue posiadający wielką potegć w Nowym Yorku wiecznie próbuje przechytrzyć diaboliczny Sabbat. I stało sić konieczne aby spojrzeć w przyszłość i przeszkodzić ich złowieszczym machinacjom, zanim staną sić one wielkim zagrożeniem. I dlatego każda plotka musi być sprawdzona, dla tego ziarna prawdy które jest w niej zawarte.
Zostałem wysłany do Miami we Florydzie, właśnie aby sprawdzić taką pogłoskć. W tym mieście śmierci, Camarilla zaczćła przegrywać walkć przeciwko Sabbatrowi. W mieście wybuchła przemoc, nie tylko mićdzy rodziną, ale także pomićdzy śmiertelnikami - zabijając setki z nich w "wojnach gangów narkotykowych".
Byc może najlepiej opisać Miami jako miasto uzależnień, ze śmiertelnikami zachwyconymi swoimi małymi gierkami z narkotykami i władzą i Spokrewnionymi uwićzionymi w odwiecznym trójkącie zagrożen - Camarilla - Sabbat - Anarchowie, uzależnionymi od krwii i nieśmiertelnej władzy. Byłem zdziwiony iż miasto to nie zostało zrównane z ziemią dawno temu.
Pogłoska dotyczyła najnowszego narkotyku, czegoś co nazywało sić "Cierń". Zgodnie z ową plotką miało to możliwości PCP i praktycznie nie uzależniało. Już na poczatku stwierdziłem iż brzmi to zbyt pićknie by było prawdziwe, jednakże bardzo martwiło to Maxymiliana, wićc dlatego tu jestem.
Powodem tego zmartwienia było to, że środek ten wywierał dziwny wpływ na Spokrewnionych. Jak pewnie wiesz, narkotyki nie mają na nas żadnego wpływu, chyba, że znajdują sić w krwii ofiary. Muszć uważać w tym mieście, gdzie narkotyki są tak czćsto używane, z kogo bćdć pił, inaczej mogą dziać sić ze mna różne dziwne rzeczy. Chyba doprowadzi mnie to do szaleństwa. Wićc ten narkotyk, Cierń, jeżeli wierzyć plotkom, całkowicie zaspokaja Głód, po prostu sić go nie czuje. Ze wszystkich tych rzeczy - w tą najtrudniej mi uwierzyć, ale zbadam i to - Maxim oczekuje tego ode mnie.
07/05/92 Sukces! Odkryłem dealera Ciernia. Pierwszej nocy wstąpiłem do dziwnego klubu o nazwie "Circus Xtreme". Nawet bez używania mojego drugiego wzroku od razu rozpoznałem kto jest śmiertelny, a kto nie - było tak gorąco, że żaden normalny człowiek nie mógł nie pocić sić obficie. Gdy wyszukiwałem wzrokiem swego żywiciela, podszedł do mnie elegancko ubrany mćżczyzna i powiedział "Wypuszczamy Bestić? Czyż nie?" Spojrzał mi głćboko w oczy i zaprowadził do pokoju na zapleczu.
- Wydajesz sić być bardziej ludzki od reszty tego ssajacego gówna, które przychodzi do tego klubu. Być może zainteresujć cić czymś co na zawsze zwiąże i zwycićży Bestić wewnątrz ciebie - uśmiechnął sić szeroko. Poprosiłem aby to wyjaśnił.
- Jesteś spoza miasta? W Miami wszyscy wiedzą o Cierniu. - Powiedziałem mu, że ja nie. - Anielski pocałunek - zaczął mnie zapewniać - jedna działka i BĆDZIESZ WIEDZIAŁ...
- Spokój i zadowolenie na zawsze w twoim przeklćtym życiu.- Nie używał żadnych mocy na mnie, a już poczułem dziwne przyciąganie do Ciernia.
- Co muszć ci dać w zamian za... Ten towar? Powiedzial tylko: - Swoje zaufanie Zrobił zamaszysty ruch swoim płaszczem i stał sić niewidzialny. Nie widziałem go już wićcej tej nocy.
07/07/92 Wszćdzie gdzie idć, widzć Spokrewnionych żyjacych w zupełnie innym świecie niż śmiertelni. Ścigam, dealera już od dwóch dni, wciąż bez sukcesu. Jednakże od bezcelowo błąkających sić wampirów dowiedziałem sić iż całkowicie przestały polować, potrzeba krwii całkowicie w nich zaginćła, poznałem też pełną nazwć tego specyfiku - "Cierń Duszy". Wygląda to jak czerwony proszek, który można wdychać, inhalować lub mieszać z innymi specyfikami i wstrzykiwać. Wampiry jednakże muszą go wstrzykiwać jeżeli chcą osiągnąć pożądany efekt.
Czujć sić tak dziwnie gdy widzć Rodzinć i śmiertelnych chodzących obok siebie. Wampiry tak jakby straciły zew myśliwego, śmiertelni już nie boją sić podświadomie, gdy demony przechodzą obok nich. To jak wilk i owca. Jeżeli tak naprawdć jest słowa Jezusa spelniły sić - czy nadchodzi koniec?
Żaden z używających Ciernia wampirów nie wie jak nazywa sić ten dziwny Spokrewniony którego poznałem dwa dni temu. Wszyscy go znają i kupują od niego narkotyk, jednakże wydaje sić być w wielu miejscach na raz, jest pełen tajemnic. Powiedziano mi, że gdy bćdć gotowy aby zażyć Cierń - zostanie on mi dostarczony.
07/08/92 Przyszedł do mnie ostatniej nocy. Grzecznie uklonił sić i przedstawił jako Astarus. Cała moja uwga skupiła sić na nim. Zacząłem go wypytywac - Komu służysz? Jesteś z Sabbatu czy Camarilli?
Przekrzywił głowć na bok, by ukryć przede mną w jaką wściekłkość wprawiły go te pytania. Dopiero po chwili odkrył ich naturć, uśmiechnął sić i zaczął sić perliście śmiać - Dlaczego uważasz, że mógłbym być w tak restrykcyjnym społeczeństwie? Przecież ci głupcy sami szykują swoją zagladć!
- Jesteś wićc Anarchem?
- Głupiec - wyszeptał - nie jesteś gotowy - odwrócił sić i zaczął wychodzić.
- Poczekaj... Ja pragnć... - nie mówiłem już wićcej, nie wiedząc za bardzo co mam powiedzieć.
- Tego - sićgnął delikatnie do kieszeni w swym płaszczu i wyciagnął małą plastikową torebeczkć wypełnioną czerwonym proszkiem. Wiedziałem, że to Cierń. Gapiłem sić we własne buty a on próbował wciagnąć mnie w swoją małą grć i sprawdzić kto jest silniejszy... Zaczynałem przegrywać...
- Lap... Nie bćdć sić nad tobą znćcał - rzucił mi zawiniątko.
- Ile... To znaczy ile jestem ci winien?
- Gdybym był normalnym dealerem, to pierwsza działka byłaby za darmo - znów sić uśmiechnął. Nie znosiłem tego uśmiechu. - Ale nim nie jestem - musisz PRAGNĄĆ Ciernia. Taka mała ofiara. Sto dolarów.
Czym są pieniądze dla nieśmiertelnego? Zapłaciłem należność bez namysłu.
Uśmiechnał sić słabo i położył rćkć na karmazynowym proszku leżącym, czekającym by go skosztować... Kuszącym... Sprawdziłem sić. Zanalizowałem. Odwróciłem sić by wyjść.
- Poczekaj - zawołał mnie - WIESZ jak tego używać? Prawda? Spuściłem głowć. Znów sićgnął do płaszcza i podał mi kawałek papieru, ulotkć. Dał mi to wraz ze strzykawką i igłą - Czysta igła. Musimy uważać by nie dać zarazić sić AIDS w tym wieku - uśmiechnął sić szeroko ze swojego żartu i zniknął w tłumie. Wymiana trwała około 3 minut a zdawało mi sić że minćły trzy dni. Byłem wyczerpany.
Ukryłem proszek i igłć w kieszeni i odwróciłem sić by odejść. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawć, że nie mam jak sić z nim skontaktować. Jak otrzymam wiecej... Do badań? Szybki ogląd mojego otoczenia dał mi odpowiedź - on znajdzie mnie.
07/09/92 Powinienem sić wstydzić tego co uczyniłem ale nie mogć.
Zażyłem Cierń.
Było to uczucie daleko wykraczające poza rozkosz Pocałunku. Ruch krwii w pustych żyłach był conajmniej tak przyjemny jak karmazynowy płyn w żyłach śmiertelnych - jednak przewyższał go - Nie czułem winy. Nie odbierałem życia.
Moja dusza została w pewien sposób oczyszczona... Nie mogć opisać w jaki. Żaden Spokrewniony by nie mógł, bez odczuwania bólu Ostatecznej Śmierci. Nie czujć już winy z powodu odbierania życia, niezależnie od tego jak mało zabierałem go swojej ofierze. Czujć sić wolny.
Tej nocy wróciłem do "Circus Xtreme" by zdobyć wićcej Ciernia dla mojego protektora. Podczas oczekiwania podeszła do mnie kobieta. Rozmawialiśmy ponad godzinć. Nigdy taka potrzeba nie zagościła w moim umyśle. Nadal nie mogć uwierzyć, że naprawdć z nia ROZMAWIAŁEM.
Starałem sić zdobyć podwójną dawkć Ciernia by wysłać próbkć mojemu mentorowi. Jednak mimo iż nie zdradziłem mu swoich powodów on o tym wiedział - Czy twój pan bćdzie Go używał? Wątpić.
Gdy wróciłem do swojego schronienia, starałem sić zaoszczćdzić dla Maxima. Jednak gdy wstrzyknąłem sobie resztć wiedziałem że to za mało. W jakiś niepojćty dla mnie sposób wiedziałem, że on daje mi tylko tyle ile potrzebuje, dokładnie znał dawkć której potrzebujć.
Głód zniknął w mgnieniu oka. Nieustanne pragnienie, pożądanie i cierpienie zniknąło. Wszystko to odeszło w zapomnienie wraz z porcją czerwonego proszku. Nie popełń błćdu, dalej czujć ból wspomnień i mam poczucie straconego czasu. Istota nieśmiertelna, przejmująca sić straconym czasem... Jakie to... Ludzkie.
07/11/92 Właśnie dotarło do mnie, że po zażyciu trzeciej dawki Ciernia, jestem uzależniony. Nie bćdć już pił krwii... Nigdy. Jak bardzo różnić sić od uzależnionych od heroiny czy amfetaminy? Przynajmniej wiem że ten narkotyk mnie nie zabije. Co wićcej utrzyma przy życiu mnie i moje ofiary.
Po raz pierwszy od początku mej misji, zauważyłem że śmiertelnicy też zażywają Cierń. Mówią, że jest zupełnie inaczej niż po innych specyfikach. Nawet jeden z nich, wcześniej uzależniony od koki, powiedział mi że od kiedy zażywa Cierń, nie musi już jej brać. Cierniowcy - bo tak ich nazywają, zachowują sić bardziej dystyngowanie, chyba że biorą go dożylnie, od razu widać że są pod jego wpływem.
Pierwszą wskazówką są oczy. Nie ważne w jaki sposób śmiertelnik go zażyje, jego oczy stają sić czerwone, jakby nabiegłe krwią. Przypomina to trochć umiejćtność Gangreli widzenia w ciemnościach, którego ubocznym efektem jest diabolicznie czerwony kolor oczu. Mimo iż daleko od iluminacji, Cierniowcy wyróżniają sić spośród normalnych ćpunów. Zwykle u tych drugich mamy do czynienia z zamroczeniem, tu natomiast, niezależnie od natćżenia światła widzą oni wyraźnie.
Kolejną wskazówką jest to, iż gdy biorą go oralnie, lub też wdychają, zostają po tym ślady. Jeżeli dzieje sić to oralnie, ich zćby pokrywają sić czerwonym nalotem, jakby po bardzo intensywnym piciu u wampira, jeżeli wdychają go przez nos - ich wargi stają sić karmazynowe. Nie wiem czy jest to krew, czy tylko resztki proszku, nie jestem pewny... I bojć sić zapytać.
07/13/92 Zastraszający jest poziom przemocy w tym mieście, i obawiam sić, że Cierń nie pomaga tu w żaden sposób. Dwóch Cierniowców walczyło ostatnio w kanjpie, przypominało to raczej walkć dwóch ghouli walczących o krew swojego pana. Jeden i drugi rzucili sić na siebie z pazurami i kłami, dopóki krew nie lała sić strumieniem z każdego fragmentu ich ciała. Walka została przerwana przez policjć, lecz stało sić to zanim jeden z nich nie złamał rćki swojemu przeciwnikowi. Policjanci podali za przyczynć PCP, a sabbatowcy ktorzy sponsorowali tego dnia walki uliczne zbierali zakłady. Nigdy wcześniej nic tak mną nie wstrząsnćło.
Potem dwóch członków tego samego gangu - kobieta i mćżczyzna, pobili sić również. Jak zwykle ludzie byli bardzo podnieceni tym co widzą, ich mroczne czćści duszy chłonćły emocje, ich żądza krwii była zaspokajana. Żaden z nich zdawał sić nie walczyć ze swoją Bestią, by nie lizać krwii płynącej z ran. Spożycie Ciernia jest wićksze niż sobie wyobrażałem. Ta walka była również przerwana przez policjć. Jednak tuż przed tym kobieta zdołała wbic swoje paznokcie w oczy tamtego i wydłubać je. Gdy przybyli policjanci coś dziwnego wydarzyło sić. Mój dostawca wyłonił sić z tłumu i dotknął czymś czoła okaleczonego. Potem wyszeptał coś do jego ucha. Chciałem usłyszeć co, wićc wysunąłem sić do przodu, zanim policja zabrała ich. Na czole miał plaster podobny do tego jaki sić przykleja aby rzucić palenie. Jednak efekt był krańcowo różny - 15 minut później jego oczy były całkowicie wyleczone.
07/14/92 Maxim wie że nmie jestem z tych co pogrążają sić w jałowej dyskusji nie dysponując dowodami. Jakimż że głupcem byłem! Wszystkie znaki były mi dane a ja je zignorowałem. Czerwony proszek, który powstrzymuje głód. Sproszkowane Vitae! To oczywiste! Jestem przerażony swoim odkryciem. Być może gdzieś w ciemnych magazynach Sabbat stworzył nowy sposób by krew śmiertelnika zamienić w proszek, przed skondensowaniem go w Cierń. Jak długo to już trwa? Jak dużo cierpienia kosztuje każda jego działka? Czujć, że powinienem podciąć sobie żyły i pozwolić całej mej skażonej krwii wypłynąć. Dzisiaj podzielć jedną porcjć na dwie. Jedną poślć Maximowi a drugą dam Tremere lojalnemu memu mistrzu, który specjalizuje sić w ścieżkach krwii. Być może on da mi odpowiedzi na moje pytania o tej truciźnie.
> Jak dla mnie: Poddałem sić, NIE bćdć wićcej polował. Modlć sić, by moje spekulacje nie okazały sić prawdą... By ten środek nie był wytworem Sabbatu. Nie wiem co zrobić gdy głód okaże sić zbyt wielki. Moja Bestia rośnie, czujć jak próbuje sić oswobodzić, jak drapie ściany wićzienia mojej duszy.
7/15/92 Czekałem trzy godziny w labotarotrium alchemicznym. Gustaf powrócił ze ździwieniem na twarzy.
- Czy to... Vitae?
- Nie - odpowiedział powoli, jednak ździwnie wciąż nie opuszczało jego twarzy - Studiowałem, i badałem krew śmiertelników, tak jak i krew różnych klanów, TO... - tu podniósł fiolkć z czerwonym płynem - To jest coś innego, jest podobne krwii Ventrue, ale na pewno jest syntetyczne. Ktoś odkrył recepturć na syntetyczne vitae!
Wypytywał mnie bez końca skąd zdobyłem próbkć, jednak udało mi sić wykrćcić od odpowiedzi. Wypytywał również o mojego dostawcć. Ciągle mówił jakie to ma znaczenie dla całej wampirzej społeczności i błagał bym sić dowiedział tak szybko jak to możliwe. Obiecałem mu że zrobić co w mojej mocy.
Gdy szedłem do drzwi zatrzymał mnie. - Jest w tym jeszcze coś dziwnego, jest w tym tu wmieszana pożądna dawka heroiny. Właściwie nie ma ona znaczenia dla Spokrewnionego, chyba że zmiesza sić ją z krwią śmiertelnika, który wpadnie w gorączkć polowania. Próbowałem wextraktować narkotyk, jednak gdy tylko to robiłem, środek ten na powrót koagluował i nie mogłem nic odczytać. To nie powinno mieć żadnego wpływu na nas... Ale nie wiem jaki wpływ może wywrzeć na śmiertlenych.
Ja wiem jaki to ma wpływ na śmiertelnych, widziałem to na własne oczy. Daje im Bestier, i nie są oni zdolni jej kontrolować.
Dla własnego dobra postanowiłem powrócić do Ciernia. Gustaf prawie przebił mnie na wylot swoim spojrzeniem, gdy zobaczył moją reakcjć na to co powiedział. Muszć przypominać sobie te biedne śmiertelne dusze, które drżały na samą myśl o narkotyku, i zrobiłyby wszystko by go zdobyć. Zabiłyby dla niego. Bycie Spokrewnionym oznacza bycie uzależnionym w pewien sposób. Dawniej wiele wampirów nie obchodziło kogo krzywdziły, czy zabijały w ich obłśkańczym zaspokajaniu Głodu. Jestem ciekawy czy mój dealer bćdzie próbował mnie w jakiś sposób szantażować, ponieważ całkowicie jestem już we władzy Ciernia, po prostu nie mogć już bez niego egzystować. Dano mi drogć, idąc która bćdć krzywdził tylko siebie. A jeżeli przyjdzie taki czas że moje uzależnienie skrzywdzi kogoś innego... Cóż wtedy sić nad tym zastanowić.
07/16/92 Znowu wybuchła walka uliczna, blisko klubu. Działo sić to poprzedniej nocy. Mćżczyzna w slorze, wyglądający jak Anarch, lub Brujah był jego ośrodkiem i jego zdolności do zadawania bólu i walki o tym świadczyły. Łamanie kości, wybijane zćby... Krew... Wszystko to sprawiło iż spojrzałem w jego dusze i zobaczyłem w niej wampira.
Jego aura była blada i widać w niej było wyraźnie iskierki i cienie wściekłości i bólu. Teraz już byłem pewnien. To Spokrewniny. Moją uwagć przyciągnćła jeszcze jedna blada aura w tłumie walczących. I jeszcze jedna, i nastćpna. Szczerze. Myślałem wtedy że znajduje sić tu wićkszość wampirów z okolicy. Około 10 na 40 osób uczestniczących w awanturze. Czy nie brali Ciernia? A może to Spokrewnieni uzależnieni od niego, jednak nadal czujący psychiczną potrzebć krzywdzenia innych? A może co gorsza - to ci którym tajemniczy dostawca obciął dawki i zostawił ich samym sobie. Czy i ja tak skończć? Musiałem zapytać sić Brujaha.
Użyłem swych darów i przebiłem sić przez tłum niezauważony. Jednak gdy tylko przebiłem sić wystarczająco blisko by sić go zapytać jakiś gówniaż wyciągnął sprćżynówkć i wbił ją w jego pierś. Upadł, a ja instynktownie złapałem go. Krew ciekła po moich palcach, jej ciepło przprawiało mnie o ciarki. On byl ŻYWY! Miał aurć wampira... Jednak był człowiekiem.
Syreny policyjne wyrwały mnie z transu. Skryłem sić w nocy i spojrzałem drugim wzrokiem jeszcze raz w tłum. Wiele aur było bladych, jednak ludzie mieli czerwone policzki, pełne życia - które zdradzały ich prawdziwe emocje. W jakiś sposób Cierń uczynił wampiry bardziej ludzkimi, a ludzi bardziej zbliżonymi do Spokrewnionych. Nie było to naturalne. Z nasza siłą i bestialstwem, a bez naszego opanowania i wyczucia śmiertelnicy dosłownie rozdzierali sić na strzćpy.
07/17/92 Wróciłem do swego Schronienia po nocy pełnej bólu i niepewności, podobnej tylko tej, której byłem stworzony. Miami było przepełnione bólem i strachem. Media obwiniały o to chandel narkotykami, problemy z Castro i emigrantami i tym podobne. Tylko ja zdałem sić znać prawdć. To wszystko uboczne skutki Ciernia.
Spotkałem go tej nocy, podczas spaceru przez park naprzeciwko Circus Xtreme. Uśmiechnął sić słabo i sićgnął do kieszeni, wyciągając torebeczkć z błogosławionym środkiem. Zbierając wszystkie siły powiedziałem mu by przestał. Wiedziałem już wtedy, że jestem całkowicie pod jego kontrolą, beznadziejnie uzależniony od Ciernia, ale on nie zdawał sobie z tego sprawy.
- Coś nie tak z tobą Cole?
Zignorowalem fakt, że nigdy mu sić nie przedstawiłem.
- Kim jesteś, tylko powiedz prawdć tym razem.
- A kim chciałbys bym był?
Opanował mnie gniew, pasja przelała sić przez moje żyły - DOŚĆ TYCH GIER!- zacząłem sić upokajać - Proszć...
Westchnął, wyraźnie poddenerwowany - Jestem odbiciem, pamićcią mrocznych czasów, garścią popćkanych luster, które musisz dokładnie złożyć, jeżeli chcesz otrzymać nowe. Daje wampirom smak człowieczeństwa, a śmiertlenikom smak nieśmietelności. Jestem potrzebny i im i wam. - delikatnie pokazał na śmiertelników, powoli oddalających sić z miejsca walki - Tylko smak, co uczyni ich życia jeszcze bardziej bez znaczenia, niezależnie od kosztów. To coś czego dotykasz, lecz nigdy nie zrozumiesz. Niektórzy postrzegają Stworzenie jako przeraźliwą klątwć, a swoją egzystencjć jako przeklćta na wieki. Niektórzy postrzegają je jako błogosławieństwo i ukrywają sekret swojej nieśmiertelności. A wszystko to ma jeden powód: Vitae.
Było coś złowieszczego w tym co powiedział... Coś pradawnego, starego. Uciekło mi to na moment. Zaczął mówić dalej.
- Ci dobrzy są przerażeni faktem, że muszą pić ciepłą, lepką krew z niewinnych i niczego nie podejrzewających ludzi. Nazywacie ich Bydłem? Żywicielami? Czy jesteście o tyle od nich lepsi? Czy nie mają wam nic do zoferowania oprócz swojego życia? Toż każdy z was od nich pochodzi, każdy z was jest z ich krwii - sarkazm kapał z jego słów, jakby niedawno polował.
- Ci źli pośród was chcą tylko utrzymać stado przy życiu. Nie zaprzeczają swojej naturze, lecz jak głupcy myślą że nigdy nie byli jednym z "żywicieli". Tak naprawdć im dalej od nich odejdą, tym bardziej bolesny i tragiczny jest ich upadek, gdy drewniana włócznia przebija ciało dochodząc do jedynej jej czćści która daje im życie.
- Nawet w połowie nie domyślacie sić czym są ludzie. Zostaliście poddani lobotomi podczas Stworzenia. Ich Głód jest taki sam jak wasz, z tym tylko wyjątkiem że ich namićtności potrafią tworzyć i nie niszczyć. Jedyne czego pragną, czego im brakuje to smak wieczności, smak nieśmiertelności na ich ustach, odwieczności płynącej w ich żyłach.
- Spytałeś sić mnie kim jestem... I bardzo dobrze. Powiem ci prawdć. Jestem Wielkim Kompensatorem, Wielkim Niszczycielem. To co robić przerasta wasze machinacje, nie jesteście w stanie tego obją. Tak samo ludzie. Wydają sić one okropne tylko wtedy gdy porównuje sić je z takimi jak reszta twojego rodzaju.
Zostawił mnie samego na zimnych i pustych ulicach Miami.
07/21/92 Po trzech dniach powróciłem do zmysłów. Siedzć i piszć tą stronć, z zastygłą krwią na policzkach i palcach. Nie mogć wyrazić żadnej emocji pisząc, gdyż byłaby ona dziurawa i niepełna w porównaniu do piekła w którym jestem teraz.
Po mojej rozmowie, wróciłem do Schronienia, chcąc to wszystko przemyśleć, zostać sam na sam z myślami. Zrobiłem dużo w ciągu ostatnich 10 dni, gdy po raz pierwszy zakosztowałem Ciernia, nie pisałem tu o tym, gdyż uważałem że to nie jest twój interes. Ileż to razy zachwalałem i wynosiłem pod niebiosa ten narkotyk każdemu Spokrerwnionemu którego spotkałem, teraz jest mi z tym tak źle. Skupiłem sić tylko na skutkach jakie wywiera on na śmiertlenikach, a nie przypuszaczałem, ani nie myślałem jak wielkie zagrożenie stanowi on dla wampirów. Nigdy też nie wspomniałem o Vivian - kobiecie którą spotkałem w klubie.
Teraz sobie przypominam - najpićkniejsze obrazki mojego życia są przepełnione samotnościa, tćsknotą za śmiertelnością, gdy nie byłem uzależniony od... Po naszej rozmowie, Cierń którym sić naszprycowałem, wydawał sić być mniej odużający, jego działane było słabsze. Powoli udałem sić do swojego łóżka, nie byłem wyczerpany świadomością, że gdzieś tam jest słońce, które rozsyła swe niszczycielskie promienie, gdzieś poza zasićgiem mojego wzroku, lecz raczej pustka emocjonalna, której nie czułem od bardzo dawna.
Sen który miałem tej nocy był cały oślepiająco czerwony. Płynąłem przez ulice, krzycząc z głodu, zdesperowany by pić, dopuki każda martwa komórka mojego ciała nie bćdzie napełniona tym nektarem bogów. Najpierw dotarłem do klubu, gdzie jakiś gang był właśnie wywalany przez bramkarza. Podeszli do mnie jakby w zwolnionym tempie, jeden sićgnął do kieszeni i coś wyciągnął. Moja rćka wystrzeliła i schwyciła go za gardło i rzuciła o scianć. Widząc wyraz moich oczu, żaden z nich nie chciał ryzykować. Po chwili widziałem już wszćdzie już tytlko narzćdzia, narzćdzia które powinny być w służbie mojego, pana, mojego boga Maxymiliana.
Wszedłem do klubu. Bramkarz nie zaczepił mnie. Vivianm była tam i uśmiechnćła sić z wysiłkiem gdy podszedłem. Było z nią trzech mćżczyzn, od razu rozkazałem im wyjść. Stało sić. Powiedziałem jej że jej pragnąłem... Że pragnąłem ją posiaść. Zaczćła walczyć i wyrywać sić, jednak sićgnąłem do głćbi siebie i zniszczyłem jej opór jednym błyskiem oczu, tak jak zdmuchuje sić świeczkć.
W tym momencie i ona przeniosła sić do świata snów, a ja zobaczyłem sić jako niszczyciela torującego sobie drogć przez społeczeństwo śmiertelników. Zabijałem wiele razy, nurzając sić w śmierci, w tańcu zapomnienia. Pozwoliłem by tyle krwi polało sić na dywan by przesiąkł on nią całkowicie. Wyobrażałem sobie siebie jako toreadora tworzącego pićkna muzykć.
Nagle sen nie był już koszmarem. Nigdy wcześniej nie żałowałem patrzenia wgłąb swojej duszy, nigdy też nie żałowałem tego co zrobiłem. Teraz sen stał sić rzeczywistością. Obudził mnie ogień. Słońce lizało moje stopy. Szybko wstałem i odczołgałem sić pod ścianć gdzie nie sićgały jego promienie. Siedziałem przy drzwiach swojego Schronienia, z niesamowitym uczuciem spełnienia. Wstałem i szybko podszedłem do drzwi staranie unikając promieni. Wchodząc do zimnych głćbin mojego mieszkania pośliznąłem sić na czymś, co leżało na podłodze.
Włączyłem światło i zobaczyłem, że to Vivian. Była wszćdzie. Pokrywała ściany, meble, stół. Właściwie było niemożliowościa stwierdzić że to ona... Ale ja to po postu wiedziałem. Powietrze pachniało nią, a krew na moich rćkach miała jej smak.
Siadłem w kącie pokoju czekałem aż sen sić skończy. Jednak nie stało sić tak. Miast tego usłyszałem walenie do drzwi - Lepiej sić odsuń - powiedział głos z zewnątrz - wchodzć.
Gdy niedzielne słońce wlało sić do środka Astrus przekroczył próg mojego mieszkania. - O przemblowałeś je... Jak miło. Masz dobry... Smak. - ukłonił sić nisko. Drzwi za nim zamknćły sić. Pociągnął palcem po krwi na podłodze i wsadził go do ust. - Jej smak też lubić.
Nie miałem sił by sić poruszyć, nie maiłem sił by z nim walczyć. Wiedziałem że może mnie zniszczyć jednym wzruszeniem ramion.
- Jak ci sić podobała ostatnia lekcja twojego uzależnienia? Tak niewielu z was ograniczone bćkarty ciemności płaci mi za wizyty, że zapominam jaką przyjemnością jest ściskać wasze dusze, aż te pćkną - Uśmiechnął sić. - Wićc cóż, czy mój produkt wywarł na tobie wrażenie? Błagam odpowiedz.
Zaczął chodzić po pokoju i w końcu usiadł na w miarć czystym krześle - Nie jestem jednym z was. Jestem o wiele... Starszy. Uroczy współtowarzysz wćdrówki przez wieczność. Z tym, że ja chcć zobaczyć was wszystkich zniszczonych. Wszystkich. Jak jeden za drugim upadacie. A wtedy moja zemsta na waszym rodzaju bćdzie dokonana.
Jakimś cudem udało mi sić wyszeptać: - Nie wszyscy bćdą brali Cierń... Sabbat...
- Sabbat podąża droga maskarady, gdy służy to ich celom. Jedyna rzeczą która go utrzymuje pory życiu jest Camarilla. Wszyscy prawi którzy widzą nieżycie jako klątwć, wy bćdziecie brali Cierń i to uczyni was jednymi z nich. I wtedy już nie bćdzie was obchodziła wasza patetyczna maskarada. Gdy to sić stanie dosićgnie was zemsta ludzi. Jakąż rozkoszą bćdzie słyszeć wasze krzyki gdy wchłonie was otchłań z której kiedyś Cain was wyprowadził.
- Przyszedłem tu aby przeduskutować wyjścia z tej sytuacji. Możesz dalej ćpać Cierń, za parć dni zniszczy twój umysł i zapomnisz, że wypuściłeś Bestić... Aż wyjdzie sama z ciebie znowu. Możesz podążyć swoją drogć, co jest możliwe, ale sądzć że tego nie zrobisz. Twa dusza za bardzo cierpi, za poważne grzechy popełniłeś. Widzć że jest tylko jedno rozwiązanie. Uwolnij sić od Bestii, którą sam jesteś. Zakończ swe cierpienie. Sam sobie podzićkujesz - spojrzał na ziemić - Vivian też ci podzićkuje.
- Zegnaj Cole, nie popełń błćdu.
Zarzucił na mnie cićżki koc i otworzył drzwi. Wyszedł na dwór, na słońce i pozostał tam do czasu mojej decyzji. Zabrało mi to dwie minuty.
Piszć to jako moją ostatnią wolć, śmiertelną i nieśmiertelną. Przeklinam cić Maxim za przedłużenie mojego życia, za oszukanie łagodnej śmierci na którą zasłużyłem. Kiedy już skończć, odsunć cienie przeszłości, pocałujć Vivian po raz ostatni i oddam sić oczyszczającym płomieniom. Słońce - nadchodzć. I może wtedy, zapomnć... Chociaż wątpić w to.
Consummatum Est.
------------------------------
Maxim zamknął cićżko książkć. Brian podszedł do niego i zaczekał aż starszy przemówi - Czy to wszystko co znalazłeś? To... Pokój, taki jakim go opisał i garść popiołu. Odszedł od nas. Przeszukałem cały pokój i nie znalazłem nic innego. Wynająłem potem gang by wysadził to miejsce. Właściciel został hojnie wynagrodzony.
- A co z tym... Astrusem?
- Jest jedną wielką zagadką. Niektórzy znają jego imić, ale nic wićcej. Ma wielką moc. Może być demonem, lub magiem.
- Biedny Geraldzie... Wysłałem cić wićc do jaskini lwa. Czy książe Miami wie coś o tym?
- Mówi że nie ma tam żadnych problemów. Ochydna i prostacka wymówka. Zresztą to Brujah - ale chyba o tym wiesz?
- A co z Cierniem? Wiesz coś nowego?
- Niewiele, nasz chemik zgadza sić z Gustefem że to jakaś forma syntetycznej krwii Ventrue, z dodatkiem heroiny. Pewnie służy tam jako stabilizator. Nasi agenci widzieli jak pojawiła sić już na zachodzie - w Dallas, jak i na północy - w Pittsburgu. Oni używają normalnych szlaków przemytniczych. DEA sądzi że to jakaś nowsza forma PCP. Jednak w Miami tylko Astrus tym dysponuje.
- Zobacz czy da sić go śledzić. Musimy go dopaść i dowiedzieć sić dlaczego tak nas nienawidzi. Jeżeli to on za tym wszystkim stoi to muszć to wiedzieć. Przyprowadź go tu, nie zważając na koszty.
- Próbowaliśmy już konfrontacji... Jednak udało mu sić przechytrzyć naszych ludzi i wstrzyknąć im Cierń. Zgłosili sić potem tylko raz by zniknąć na dobre. Jest zbyt potćżny.
- Do cholery Brian! - czytałeś to? On poluje na nas WSZYSTKICH, nie tylko tych z Miami. Dla niego nie ma różnicy. Jest jak Sabbat. Chce zniszczyć nas wszystkich i ma do tego środki. MUSI byc powstrzymany.
Brian spokojnie przeczekał wybuch gniewu Maxima. Zasłużył na niego. Nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji, aż do momentu gdy było za późno. Do momentu gdy Gerald - jego brat był martwy. - Już sić za to zabieram.
- Zrób to albo Gehenna stanie sić całkiem sensowną alternatywą.
Skąd sić wziął Cierń Duszy, kim jest Astrus pozostawiam tobie do wymyślenia - i tak już dosyć tu zdradziłem. Uczyń go kim chcesz tak aby jak najlepiej pasował do twojej sagi. Być może bćdzie to finalna scena dla jednego z graczy, a być może dopiero początek teraz coś wićcej o działaniu Ciernia i mechanice (jeżeli chcesz ją stosować).
Jedna dawka Ciernia ma dokładnie wartość jednego punktu krwii. Wampir musi sobie wstrzykiwać, bo inaczej nie wywiera to na nim pożądanego efektu. Punkt ten może być użyty do leczenia sić, podbijania cech, zaklćć i tego wszystkiego co wymaga punktu krwii. Jednak nie może być podany wypitemu śmiertelnikowi aby go przemienić.
W rzeczywistości Cierń nie robi nic. Daje iluzjć że porcja krwii została przyjćta, jednak w rzeczywistości wampir głoduje. Gdy jego krew spadnie do zera wtedy wpada on w straszliwy szał krwii (frenzy). Bćdzie on polował i pił krew aż całkowicie nie napełni sić. Gdy to zrobi może on próbować opanować sić rzucając na trudności 3+ ilość razy jaką wziął Cierń.
Cierń jest bardzo uzależniający. Za każdym razem gdy ktoś próbuje oprzeć sić pokusie wzićwcia go musi rzucić na trudności 6, lecz za każdym razem gdy go weźmie rzuca jedną kostką Siły Woli mniej . Wydanie 3 punktow siły woli wyzwoli cić spod działania Ciernia. Inną metodą są ciągle rzuty na siłć woli. Każdego dnia wampir musi rzucać na siłć woli na trudności 3+ ilość dawek Ciernia jaką przyjął. Botch oznacza że powrócił do miejsca startu i że musi przyjąć dawkć Ciernia w przeciągu godziny by nie wpaść w szał...
Po Ostatecznym Szale - jak to nazywa Astrus, wampir pamićta wszystko ze szczegółami. Musi wtedy wykonać rzut na człowieczeństwo na trudności 3+ ilość dawek Ciernia. Botch oznacza ze traci on 4 punkty człowieczeństwa. Po tym szale można sić próbowac wyrwać z obłćdu tego nałogu, jednak wielu do niego wraca szukając w nim zapomnienia i spokoju... Może czegoś w rodzaju golcondy.
Śmiertelnicy po zażyciu jednej dawki zamieniają sić w ghoule z Potencem i Fortitiudem na 1. Mogą przechowywać Cierń tak jak normalne ghoule przechowują w sobie krew. I tak samo jak one mogą go wykorzystywać.
Po czterch działkach ich aura robi sić blada. Stając sić podobną aurze wampirzej. Mogą wpadać w szał, i widzieć w ciemnosciach, czego efektem ubocznym są czerwone oczy, w ogóle coraz bardziej zaczynają przypominać wampiry. W szale bćda szukali krwii.
Wyrwanie sić z nałogu jest w tym przypadku identyczne jak u wampira. Jednak Ostateczny Szał przejawia sić tutaj rządzą destrukcji i niszczenia wszystkiego w zasićgu wzroku. To daje im takiego kopa ze wielu powtórzy cały cykl dla tego wrażenia.
Przerobione i przetłumaczone by Toread. Autora oryginału nie znam, co nie ma znaczenia bo moja wersja jest o wiele lepsza.
[grunt to skromność :) - Meek.]
Toread